czytaj "odchudzania kotów", trzeba sobie jakoś radzić!
Obmyśliłam sobie, pewnego dnia, sprytny plan
najpierw wtopiłam się w otoczenie,
absolutnie mnie nie było widać, nic, a nic!
wyczekałam sprytnie na odpowiedni moment...
delikatnie, cichuteńko, przysunęłam pyszczek do jedzonka..
już czułam na języczku ten boski smak, a w brzuszku mi głośno zaburczało...
odsunęłam się na z góry upatrzoną pozycję i
wykonałam manewr zawłaszczający
i byłam już
tuż, tuż, od sukcesu mojej misji
i wtedy znowu!
Znowu wyskoczyła na mnie Łysa, że niby koty nie jedzą brzoskwiń.
Phi! Też mi coś. Niech nie jedzą, a co mi tam. Ich sprawa!
Ja jadłam, jem i będę jadła, to znaczy jadłabym, gdyby nie ta Łysa!!
Kto mnie teraz przytuli? buuuuuu
Gruba, cos Ci powiem, zeby byc sliczna kotka, trzeba pocierpiec. A koty naprawde nie jadaja brzoskwin, uwierz mi na slowo. Od brzoskwin dostaje sie kociej niestrawnosci.
OdpowiedzUsuńMaciejka
Ja przytulę. Tak przerobić biednego, głodnego koteczka - normalnie nie wypada.
OdpowiedzUsuńGłodne biedactwo :)
OdpowiedzUsuńBidulko! Na pocieszenie Ci powiem, że nic z tego nie rozumiem - przecież brzoskwinia to owoc, samo zdrowie! Ech...
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie... Amiśka jaką Ty masz łapę!! :P
OdpowiedzUsuńNo ładnie :)... A tak się zgrabnie w otoczenie wtopiłaś :D.
OdpowiedzUsuńAMISIU...JA CIE PRZYTULE..JA NIE ZDĄŻYŁAM...I rYSIEK WYJADŁ MI DZIURE W TORCIE...NA SAMYM SRODKU!!!!..I TO JESZCZE PRZED PODANIEM GO NA STÓŁ...TORTU..NIE RYŚKA:))
OdpowiedzUsuń:-)))
OdpowiedzUsuńKoty czasami jedzą różne dziwne rzeczy...
Jedz brzoskwinie, to robi dobrze na urodę...
Ja Cię przytulę śliczna kiciu :P
OdpowiedzUsuń:D
Biedna Amisia! Nawet owocków nie możesz sobie pojeść?! Przecież są dietetyczne!
OdpowiedzUsuńJa Cię i przytulę, i pogłaszczę kochana!
Ninka.
Biedna, malutka! Ja Cię przytulę:)
OdpowiedzUsuńChyba czas pomyśleć o wymianie Łysej na inną;))
Amisiu, oczywiście, że koty jedzą brzoskwinie. Na pewno jedzą. Nie wątpię w to, bo przecież sama mam w domu ogórko- i paprykożercę, która to kocia przedstawicielka i grzybem nie pogardzi. :) Jeśli Łysa tego nie ogarnia, następnym razem podczas wykonywania manewru zawłaszczania rzuć hasło "Glizderka". Wytrącisz jej te śmieszne argumenty oparte na jakichś tam stereotypach, phi!
OdpowiedzUsuńGłaski i przytulaki. :)
JolkaM
Powiedz Łysej,że jesteś wyjątkiem! Bo to prawda jest -głaszczę;))
OdpowiedzUsuńAmisiu, moje sierściuchy kazały ci powiedzieć, że najlepsza jest brzoskwinia-z-bitą-smietaną. może być nawet bez brzoskwini, mrauuuu! tak że wiesz.. rozglądaj się uważnie i jakby co, myk zza komputera!
OdpowiedzUsuńAmisiu, to tak już jest niestety, że ludziom się wydaję, że wiedzą lepiej, co kot jeść powinien. Następnym razem zorganizuj Łysej jakieś zajęcie w drugim pokoju.
OdpowiedzUsuńTo, że koty nie mogą brzoskwiń wymyślił pewnie ten sam co psom zakazał winogron! Nie wiem dlaczego, ale to podobno na serio im szkodzi. Więc może zostań przy samej bitej śmietanie;-) którą w ramach przeprosin Łysa winna ci zaserwować! :-)buźka Piękna.
OdpowiedzUsuńAmisiu, jak nie będziesz słuchała swojej Łysej, to uważaj żeby ci nie zrobiła jak mnie raz zrobili. Do tej pory wszystko było fajnie, wołowinka, surowy kurczaczek prosto z deski, no nie tak od razu z deski bo z talerzyka, ale krojony na desce, o! A teraz, po wizycie u tego w białym fartuchu, gdzie tak pełno było tych psów, wrogów najgorszych, teraz to wiesz co usłyszałem? KOTY NIE LUBIĄ ŁOSOSIA! Koty nie lubią łososia!~!!!!!!! Też mi coś!
OdpowiedzUsuńTiggy de kot.
ja musiałam się z Milusiem gotowanym kalafiorem podzielić, nie odpuścił! nawet sporo zjadł i z apetytem :) a córce chipsy podkrada! i też jest na diecie ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Amisiu ja nie wiem jak Ty z tą Łysą wytrzymujesz:)
OdpowiedzUsuń